
- Jakie ze swoich prac lubisz najbardziej albo darzysz szczególnymi względami?
Z listów to taka moja pułapka na hohonie, w którą przy okazji usiłuję złapać to, co dzieje się w miejscu, którego tak naprawdę nie sposób wyznaczyć, czyli czasoprzestrzeni zderzenia autora z czytaczem, nadawcy z odbiorcą. Rzecz jest oparta oczywiście o jedną z najznakomitszych historii miłosnych świata, co owocuje obrazkiem rodem z technikoloru, ale pod spodem płynie chyba najstarsza historia – przekazu. Historia pragnień, oczekiwań, tego, co się daje i tego, co się dostaje. Właściwie odkąd pamiętam, głowę moją zaprząta porozumienie i szukam tej magicznej formuły, ponieważ od dziecka właśnie z porozumieniem ze światem mam kłopoty. To rzecz jasna nie wyklucza z wiersza samej miłości, bo jest ona wielkim i nadal niezbadanym poligonem komunikacji, rozumienia i szukania wspólnej przestrzeni.
z listów
czy cesarzowi wolno tęsknić? pytałam cię
cesarzu najmniejszego na świecie państwa
wolno odpowiedziałeś nawet trzeba bez tego
nie ma ani mojego królestwa ani twojego
królowo największego państwa na świecie
górnego i dolnego Egiptu
rozszerzamy granice i cofamy według uznania
dokąd można sięgnąć patrząc w dal
wiodąc wzrokiem za ciągnącymi
oddziałami posłańców których nie posyłamy
w Egipcie susza skazała papirusy na zanik
piszę ci w ostatnim liście. Rzym łupią wandale
nie mam czasu zająć się nawet własnym sandałem
a co dopiero jechać gnać na złamanie karku
ale patrzę królowo patrzę przez palce
jak siedzisz nad brzegiem rzeki zacięta
ostrym liściem papirusu. czuję jak łykasz ślinę
w suchym powietrzu. ja słyszę jak szumią
twoje znaki na drzewcach jak tną powietrze
ostre miecze. to już niedaleko w miejscu serca
dzielimy los papierem
Skoro było o porozumieniu, to teraz wiersz z narzędziami odbioru rzeczywistości. Jest on z kolei próbą złapania w warstwie technicznej synestezji, która mnie dotyka odkąd pamiętam. Słowa mają fakturę, mają kształt, mają sugestie zapachu. Oczywiście nie jest to wiersz o stricte synestezji, to jest raczej taki wiersz- duch . Dzieją się w nim historie romantyczne i występne, awanturnicze żywoty, bohaterskie czyny, baśniowe światy z Tysiąca i jednej nocyi bolesne ascezy czekających, porzuconych, samotnych. Zrobiłam ten wiersz skrzynią, kufrem z wraku, który poznaje się wodząc po nim palcami, wdychając jego zapach, przykładając policzek do szorstkiego drewna, liżąc metal okuć. Każde włókno tego kufra to osobna opowieść. Te opowieści nosimy w sobie, bez względu na to, jaki życiorys nas dotknął - wystarczy zejść na dno szafy, piwnicy, studni, zgasić światło, pociągnąć nosem.
zapach
kwaśny zapach portu pochodzi z tajemnic
drzemiących na dnie beczek i zmurszałych
skrzyń mieczowych
kwaśny jak cytryna zapach
portu
kwaśny zapach ostryg pochodzi z tajemnic
drzemiących na dnie muszli i zbielałych
pereł bolesnych
kwaśny jak portowy zapach
ostryg
kwaśny zapach octu pochodzi z tajemnic
drzemiących w winach na dnie zatopionych
beczek naczyń pełnych mieczy i skrzyń
z perłami jak ostryga zapach
kwaśny
kwaśny zapach potu pochodzi z tajemnic
ciała pereł i ostryg i skrzyń pełnych mieczy
pochodzi z portu zepsutej oliwy
długotrwałego czekania
na przypływ
I wiersz, w którym dotykam bolącego zęba. Jak się wkłada język w dziurę, obsesyjnie, żeby poczuć, że boli. Są rzeczy, których się boję, są rzeczy, na które jestem przewrażliwiona, czy raczej przeraźliwie uwrażliwiona, rzeczy, które widzę. Nie oznacza to, że jestem czarnowidzem, ale jako również biolog, przyglądam się etologii naszego gatunku przyglądam się temu, co jest w tym gatunku pokraczne, destruktywne, zastanawiam się - jakim gatunkiem jesteśmy? Obawiam się swojej własnej odpowiedzi. Wiersz jest nie tylko o moim strachu, ale o strachu w ogóle, strachu przed bezruchem i chyba o determinacji tym strachem napędzanej.
mieszkam w świecie Wojna
mieszkam w świecie Wojna w świecie
z opadem atomowym przedśmiertnym gradem
deszczem i burzą którą sieje nikt więc nikt
jej nie zbiera – są tu barykady transzeje
okopać się może każdy wystarczy kawałek
ziemi i łopaty i złe oko sąsiada w dziurze
po kluczu po bombie po meteorycie zły dotyk
złe wspomnienia złe czasy ciemne chmury i piach
w świecie Wojna trwa tylko jedna
pora roku – głód nawet nie zabija tylko każe kopać
schrony psy wrogów setki informacji w książkach
zbroić się przeciwko rzutkim słowom
trwać na straży swojego swoich neuronów
chorować na zespół obłędnego mózgu – nie lubić się
nie mylić nie wysadzić w powietrze albo właśnie
wysadzić pamiętać wszystko i nic nie pamiętać
bać się
że przyjdzie chwila ciszy ta jedyna chwila że dotknie
i już na zawsze będzie dotykać że wszystko ucichnie
zniknie że niebo nagle spadnie nam na łeb
© Joanna Lewandowska